bloom rose wibrator punktu g

Wibrator punktu G Bloom Rose

Jak tylko zobaczyłam Bloom Rose na Instagramie Luli Pink, to wiedziałam, że muszę go wypróbować. Przyglądając się gadżetowi stwierdziłam, że ma to coś, czego brakuje w większości popularnych wibratorów do punktu G. Nie myliłam się – Bloom Rose jest rewelacyjny!

Bloom Rose: zachwycający design

Na początku zachwycił mnie wyglądem – pastelowy turkus, to nie jest kolor, który często widzę w seks shopach. Wszędzie dominują róże i fiolety. A szkoda, bo morski kolor gadżetów erotycznych z kolekcji Bloom wygląda naprawdę dobrze.

bloom rose wibrator punktu g elegancki turkusowy
LadyShibari

Kolejną rzeczą, która wyróżnia Bloom Rose na tle większości wibratorów do punktu G jest giętka, ale nie wiotka, szyjka. We-vibe Rave czy LELO Mona 2 są sztywne.

Z jednej strony pomaga to w intensywnym masażu strefy G, ale z drugiej, jeśli ktoś lubi szybkie i zamaszyste ruchy, może powodować dyskomfort. Z Rose jest inaczej – wyprofilowana główka nadal zapewnia intensywną stymulację, a miękka szyjka chroni przed jakimkolwiek obiciem.

Bloom Rose ma to coś!

W dodatku Bloom Rose ma coś, czego nie widziałam dotąd w żadnym wibratorze do punktu G – rowek na ujście cewki moczowej. Tak niewielka różnica w designie, a bardzo duża w doświadczeniu.

U wielu kobiet, jak i u mnie i mojej partnerki, ujście cewki moczowej znajduje się bardzo blisko wejścia do pochwy. Może to powodować uczucie nieprzyjemnego ocierania przy gadżetach o kształcie walcowatym. Silikon, nawet najgładszy, inaczej niż ciało, zawsze wywołuje tarcie. Rose nie ma w tym miejscu wybrzuszenia, tylko lekkie wgłębienie, co całkowicie eliminuje problem.

bloom rose g spot
LadyShibari

Wibracje są głębokie, dudniące, nie bzyczące. Niezmiernie przyjemne i na punkcie G i na łechtaczce. Giętkość szyjki sprawia, że nie da się wibratora docisnąć do łechtaczki na tyle mocno by je stłumić. Z jednej strony nie przypadnie to do gustu osobom, które lubią mocny nacisk, ale pomoże tym, które odruchowo naciskają, chociaż osłabia to doznania. Bloom Rose ma pięć poziomów intensywności – od bardzo delikatnych, pod dość mocne oraz pięć trybów wibracji.

bloom rose wibrator dla kobiet
LadyShibari

Sterowanie wibratorem Bloom Rose

Sterowanie zabawkami z linii Bloom różni się od większości gadżetów z dwoma przyciskami. Tutaj mamy jeden guzik i panel dotykowy.

Przycisk służy do włączania/wyłączania oraz zmiany trybów. Zaś głaszcząc panel dotykowy zmieniamy intensywność wibracji. Jest to na pewno dobre dla tych, którzy lubią korzystać z różnych wzorów wibracji.

https://youtu.be/mhskdI3kty4?t=13

Opanowanie panelu dotykowego na tyle, by bez zastanowienia zwiększać intensywność, gdy zbliżamy się do orgazmu zajmuje trochę czasu. Dodatkowo przycisk jest bardzo reaktywny i nietrudno przez przypadek zmienić tryb.

Z drugiej jednak strony, takie kontrolki ucieszą osoby, które nie mają zbyt dużo siły w palcach i większość gadżetów elektronicznych jest dla nich, z tego powodu, uciążliwa w obsłudze.

Inteligentny wibrator? Tak jest!

Zabawka erotyczna posiada funkcję pamięci, dzięki czemu uruchamia się na tym ustawieniu, na którym została ostatnio wyłączona. Jest też wododporna, co pozwala nie tylko zabrać ją pod prysznic ale także bardzo ułatwia dokładne mycie.

Bateria trzyma naprawdę długo, szczególnie biorąc pod uwagę to, że zwykle używam tego wibratora na najwyższych obrotach. Ładowanie jest dosyć proste – wystarczy użyć kabelka USB.

Elegancki wibrator na prezent

bloom rose
LadyShibari

Mimo, że to wcale nie pierwszy elegancki wibrator, jaki dostałam bądź kupiłam, nadal oczarowało mnie opakowanie Rose. Jest naprawdę estetyczne i na poziomie zabawek z najwyższej półki cenowej. Znakomicie nadaje się na prezent! Do zabawki dołączono też dobrej jakości satynowy woreczek i szarfę, która ma służyć jako opaska na oczy.

Podsumowując, Bloom Rose to naprawdę fantastyczny wibrator do punktu G i całkiem dobry uniwersalny gadżet. Nieco ponad dwieście złotych, to dobra cena za zabawkę z dobrym silnikiem, pojemnym akumulatorem i naprawdę przemyślanym designem.

Sprawdź też!

Dodaj komentarz