Początkowo nie mogę się wyprostować, a każdy ruch sprawia ogromny ból, zaczynając od stóp przez miednicę, w której jest jego ognisko, po plecy. Całe ciało zdaje się być nieświeże, potrzebuję kąpieli, jestem lepka, spocona i mam przyćmione oczy.
Nie rozmawiamy, nie mamy o czym. Kiedyś nawet próbowałam luźno zagaić, co u niego, ale gdy zaczął mówić, dotarło do mnie, że właściwie mnie to nie obchodzi. Przestałam go słuchać, może nawet czasem mówi coś interesującego, ale tego nie rejestruję. Myślałam nawet, żeby mu o tym powiedzieć, ale odpuściłam. Zarzuciłam tylko sukienkę i z wodą w kieliszku podeszłam w kierunku balkonu żeby złapać oddech przed wyjściem. On był pod prysznicem. Ma piękny widok z domu, sięga daleko. Nie słychać niemal nic, żadnych odgłosów miasta czy płaczących dzieci, cisza odbija się od drzew, które stoją ciasnym szpalerem wokół.
Stoję tam kilka minut i napawam wzrok widokiem, cały czas mam dreszcze. Adrenalina zaczyna powoli opadać i kolejne części zaczynają pulsować z bólu. Całe ramiona mam jakby ściśnięte, lekko piecze mnie warga. W odbiciu szyby widzę, że krwawi. Lekki wiatr podwiewa mi sukienkę, pieszcząc przy okazji moją zmęczoną godzinnym stosunkiem waginę. Śluz powoli spływa po wewnętrznej stronie ud, a ostatni orgazm dudni w uszach. Spojrzałam tylko w dół i nie wiem kiedy ręka zsunęła się bezwiednie na pulsujące, gorące miejsce. Zaczęłam się delikatnie pieścić. Kolejne dreszcze przechodziły po plecach, osunęłam się po barierce. Pieściłam się palcami coraz bardziej, czułam, że mogę jeszcze raz dokończyć temat.
Wydałam z siebie lekki jęk, nie za głośny, nie za cichy, nawet chciałam żeby usłyszał. Leżałam już na chłodnych płytkach z palcami na łechtaczce, drugą ręką pieszcząc sutki. Gorące powietrze lata, muzyka w tle i mój zbliżający się pomału orgazm miał być doskonałym zakończeniem tego spotkania. Jak zwykle w takich momentach może się coś spierdolić, na szczęście tym razem to tylko przerwanie mojej zabawy solo. Mając zamknięte oczy poczułam tylko krople wody na brzuchu, spływające z jego włosów. Wilgotny, napalony, ogromny pochylił się nade mną. Kiedy tak robi jestem taka najmniejsza. Nie wiem jak on to robi, ale ja – kobieta żelazo, samowystarczalna, silna i niezależna – w jednej chwili jestem najmniejsza, bezbronna.
Zamienia moje palce na swój język i daje mi dziką rozkosz. Unosi moje biodra w górę, zapominam w sekundę o całym bólu. Wchodzi we mnie językiem, palcami i kutasem na zmianę. Wyję z rozkoszy, stopy ślizgają się po ciepłych płytkach, kieliszek z wodą spada na ziemię, rozbija się szkło. W sekundę bierze mnie na ręce i przenosi na dywan w salonie. Nawet na chwilę nie przestaje dawać rozkoszy. Kładzie mnie na plecach i będąc w środku całym sobą aż po jądra, związuje moje ręce paskiem od szlafroka. Próbuję podnieść głowę by go pocałować, przytrzymuje mi twarz i każe się nie ruszać. Ręce mam przywiązane do ławy, jej kant maltretuje moje nadgarstki, ale nie czuję bólu. Znowu unosi moje biodra, wbija we mnie penisa i zatyka tyłek palcem. Wie co lubię. Pieprzy mnie bez opamiętania, jest coraz większy, nie mogę złapać oddechu, nie mogę go dotknąć, czuję, że dochodzę. Tylko z nim mam orgazmy wewnątrz. Nie mam już siły krzyczeć, wydaję z siebie ciche jęki, czuję każdą pętelkę wykładziny jaką mam pod plecami. Nie myślę o niczym. Czuję tylko dzikość, jestem zwierzęciem.
Szczytujemy razem, on spuszcza mi się na piersi i brzuch, wydając przy tym okrzyk zwycięstwa.
Zabawne. Zawsze mnie to zastanawia, czy oni to kontrolują? Czy wiedzą, że czasem to bywa komiczne?
Wstał i poszedł się napić. Leżałam taka związana, zmęczona i szczęśliwa. Zupełnie nieoczekiwanie pomyślałam, że miałam napisać maila do jednego gościa z potwierdzeniem zamówienia skrzynek na balkon. Po chwili kolejne myśli dnia codziennego zaczęły mi się kłębić w głowie. No to na mnie już czas. Wróciłam myślami do codzienności. Tymczasem on podszedł do mnie i przyglądając się bez słowa, rozwiązał moje ręce i pocałował w czoło. Pomógł wstać i zaprowadził, ledwo chodzącą, do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, narzuciłam sukienkę i zaczęłam zbierać się do wyjścia. Stanęłam w korytarzu z mokrymi włosami, skórą od oliwki i sterczącymi sutkami. Nie miałam ze sobą nic więcej poza kluczykami od auta, portfelem i pomadką do ust. Stanął przede mną, objął moją twarz i ponownie pocałował w czoło.
Chciałam mu spojrzeć w oczy, tak głęboko, najmocniej, jak wtedy kiedy się poznaliśmy. Coś jednak mnie trzymało z dala od tego pomysłu. Przez całą drogę w windzie i do domu, zastanawiałam się dlaczego nie umiem spojrzeć mu głęboko w oczy. Jadąc autem, włączyłam klimatyzację i z zimna stwardniały mi sutki. Podjechałam do Maca po kawę, była chyba 23.00. Ból całego ciała zapisany ponownie ostatnim dzikim seksem na podłodze zaczął dawać się we znaki. Spojrzałam dopiero teraz w lusterko w aucie. Moje usta były spuchnięte z małym siniakiem, a ze środka lekko sączyła się krew. Zawsze kiedy mi tak zrobi myślę o filmie “Dzikość serca” Lyncha. Podjechałam do domu, wdrapałam się na górę do mieszkania i nawet nie wiedząc kiedy, zasnęłam na kanapie. Rano obudziłam się późno, nadal w ciuchach, spóźniona, wciąż zastanawiając się, dlaczego nie mogę spojrzeć mu w oczy.