POMADA QUEER FESTIVAL 8 to ósma edycja queerowego festiwalu, który w tym roku w dniach 18.-21. października odbył się w opuszczonym lokalu usługowym przy ul. Jana Pawła II w Warszawie, zaadoptowanym na tymczasową galerię i przestrzeń do prezentacji performansów i projekcji wideo. Od 18. do 21. października wszyscy chętni mogli odwiedzić EDEN, czyli „metaforyczny ogród życia, który puchnie od znaczeń i możliwości odczytania”. Jak tłumaczą organizatorzy festiwalu, między innymi artysta i kurator Karol Radziszewski,
„jego granice rozciągają się między queerowymi utopiami a sekretnymi strategiami przetrwania w czasach radykalizujących się ruchów dyskryminujących mniejszości seksualne i etniczne”.
Celem samego wydarzenia było przyjrzenie się praktykom artystycznym i para-artystycznym, indywidualnym i dzikimi kolektywnym działaniom, alternatywnym formom stawiania oporu i wyrażania niezgody. Pomysłodawcy imprezy mówią:
„Od 2010 roku staramy się zapraszać widzów do nieheteronormatywnych spotkań. Rozmawiamy o ciele, o seksualności, o alternatywnych koncepcjach rodziny, funkcjonowaniu w przestrzeni publicznej, mediach, o queerowej duchowości”.
W tym roku w programie znalazły się między innymi: występ Melissy Tun Tun, aktualnie rezydującej w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski artystki ze Szwajcarii, wykład performatywny dramaturga Szymona Adamczaka czy pokaz filmu Alexa Baczyński-Jenkinsa „Yet, see him through my eyes”.
Wydarzeniem, które w ramach Pomady wywołało poruszenie był performatywny pokaz nowej ikony niepokornej mody, Tomasza Armady. Kreator sam na sobie zaprezentował najciekawsze ze swoich projektów przy akompaniamencie muzyki disco-polo, odtwarzanej z przenośnego głośnika. Przebieranie, które odbywało się na oczach widzów, stylistyczny eklektyzm i mocna, niemal zacierająca rysy twarzy charakteryzacja bezpośrednio nawiązywała do queerowej estetyki.
W ramach Pomada Queer Festival 8 odbył się również podzielony na cztery części performans HYBRIS. Pierwszą i trzecią część przygotowali Dominika Biernat i Michał Borczuch, drugą Grzegorz Jaremko i Pat Dudek, a czwartą – Miranda Poor Poor, czyli Agata Baumgart. Ostatnia część była kilkunastominutowym spektaklem opowiadającym historię autorki performansu, córki artystki wizualnej Anny Baumgart, która jako 15-letnia dziewczyna w trakcie wernisażu poczuła się onieśmielona pracą Agaty Bogackiej z elementem cipki w formie dziury, do której zaglądali widzowie. Performans na Pomadzie był swoistym sposobem na przepracowanie tej związanej z cielesnością traumy.
Czy takie wydarzenia jak Pomada Queer Festival są w Polsce potrzebne?
Jak mówi Agata Baumgart,
„najcenniejsza jest przestrzeń swobody, akceptacji i bezpieczeństwa. Brak oczekiwań, który sprawia, że możesz naprawdę zrobić to, na co masz ochotę. W teatrze, gdzie pracuję, najczęściej ciężar oczekiwań wobec mojej pracy utrudnia kontakt z tym, czego tak naprawdę chcę. Performowanie na Pomadzie pozwoliło mi na prawdziwe spotkanie z samą sobą i moimi pragnieniami”.