Przygotowując się do artykułu o poliamorii (z greckiego – poli, czyli ”wiele” i łacińskiego amor – „miłość”) w kinie przegrzebałam dziesiątki tytułów w poszukiwaniu tych, które wydawały mi się pasować do tematu. Tylko kiedy już usiadłam, żeby je obejrzeć, lub odświeżyć te, które już kiedyś widziałam, dotarła do mnie smutna prawda – większość tych filmów wcale o poliamorii nie mówi. Błędne założenie, jakoby poliamoria była każdym rodzajem relacji z więcej niż jedną osobą zdaje się królować w świadomości całego Internetu. Tymczasem o poliamorii mówimy wtedy, gdy jest to świadoma i oparta na consencie relacja kilku osób (więcej niż dwóch). Zdrada swojej partnerki/swojego partnera to nie poliamoria, na litość, a jednak na wszystkich listach i przykładach filmów zawierających wątek poliamoryczny pojawiają się filmy takie, jak np. Wyśnione Miłości Xaviera Dolana, który mówi o rywalizacji dwóch osób o trzecią. Bardzo to była dla mnie smutna refleksja – ot, kolejny temat, o którym krążą błędne i krzywdzące założenia. Kolejną smutną refleksją było to, jak niewiele w rzeczywistości jest takich filmów – o życiu, o poliamorycznej miłości, bez wielkich dramatów, zdrad, kłótni, wybuchów i pościgów. Zwyczajnie. Nie znaczy to jednak, że filmów o miłości trzech lub więcej osób nie ma w ogóle. Jest parę tytułów, na które na pewno warto zwrócić uwagę:
1. Marzyciele
Przepiękny wizualnie obraz miłości trojga młodych ludzi – rodzeństwa Isabelle i Theo i Amerykanina Matthew. Ich miłość rozgrywa się w Paryżu, na tle majowych strajków studenckich 1968 roku, a przebija przez nią wszystko, co kocham w kinie – Paryż w słońcu, klasyczne stare filmy, francuskie piosenki, wolność, sztuka, młodość, piękno i odrobina szaleństwa.
2. Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej, reż. Maria Sadowska (2017)
Po amerykańsku opowiedziana historia polskiej seksuolog, która zrewolucjonizowała myślenie rodaków o seksie. Kobieca emancypacja w tym filmie jest tak billboardowa, że czułam się jakbym oglądała reklamę podpasek albo lubrykantu. Mam spory problem z tą panią, ponieważ w jej najbardziej znanej „Sztuce kochania” pojawia się sporo wzmianek, które mnie osobiście przyprawiły o mdłości, m.in. obarczanie ofiar gwałtu współwiną za doświadczoną krzywdę. Ale kto by się spodziewał, że w powojennej Polsce troje ludzi żyło w poliamorycznym związku? Jeszcze jedna rzecz o tym filmie – rola Magdaleny Boczarskiej fantastyczna!
3. Sztuka życia, reż. Ernst Lubitsch (1933)
Gilda poznaje w pociągu do Paryża dwóch mężczyzn – malarza Georga i dramaturga Toma. Oboje zakochują się w Gildzie, a ona w nich. Postanawiają zamieszkać razem zawierając wcześniej „dżentelmeńską” umowę, że łączyć ich będą stosunki wyłącznie przyjacielskie. Jak jednak sama Gilda nadmienia, ona „dżentelmenem” nie jest… Niezwykle uroczy i zabawny film o granicach, między przyjaźnią a miłością i – oczywiście – o próbie odnalezienia się w sytuacji, gdy kocha się więcej niż jedną osobę.
4. Jules i Jim, reż. François Truffaut (1962)
Jeden z najbardziej rozpoznawalnych filmów francuskiej Nowej Fali. Opowiada losy przyjaciół: Austriaka Julesa i Francuza Jima, oraz Catherine, w której oboje się zakochują. Tuż przed I Wojną Światową Catherine postanawia poślubić Julesa, pomimo miłości, którą darzy również Jima. Po wojnie cała trojka ponownie się spotyka, a dawne uczucie Jima i Catherine odżywa z jeszcze większą mocą.
5. Wild Side, reż. Sébastien Lifshitz (2004)
Transseksualna Stephanie wraca do rodzinnego domu, by zaopiekować się chorą matką. Powrót do domu okaże się być dla niej podróżą w głąb siebie i drogą przez własne traumy i doświadczenia. W tej podróży towarzyszą jej Michaił, rosyjski nielegalny imigrant oraz Jamel, arab pracujący jako seks pracownik. Pomiędzy tą trójką zrodzi się piękne, kojące uczucie bliskości, namiętnego i tak bardzo potrzebnego ciepła.