Hops, hops, mały króliczku. Wskakuj do norki!

Najpierw prywata. Recenzję piszę bez kropelek potu na czole i bez bezwstydnych myśli. Piszę ją z większej perspektywy, jako, że uwaga: ten mały, słodki króliczek był pierwszym wibrującym gadżetem erotycznym, jakiego używałam. Teraz, po dłuższym czasie od tego magicznego pierwszego razu, jestem kompletnie, seksownie, mocno zakochana we wszelkich łóżkowych zabaweczkach i cały czas chcę próbować nowych ( mimo, że zmiany wywołują we mnie paniczny lęk), a co a tym idzie przekraczać swoje granice ( z jednego z takich life-changing experiences jestem autentycznie dumna, ale nie powiem Wam co to było). Ale cofnijmy się do początku mojej przygody, z którą zapoznał mnie właśnie króliczek Je Joue.

Przypomnijcie sobie swoje pierwsze wibracje na łechtaczce, na ciele. Pamiętacie to olśnienie, które na was spłynęło, jak okazało się, że są takie sposoby zapewniania sobie przyjemności, których drugi człowiek nie jest w stanie dać?

Moja przyjaciółka, kiedy dawała mi króliczka w prezencie poinstruowała mnie:

– Nie spiesz się, pozwól mu zbudować napięcie.

– Ale, że w te uszka mam włożyć łechtaczkę??

Kiedy przyszedł dzień, w którym w końcu mogłam spróbować nowego rodzaju zabawy, przygotowałam się na niego starannie. Włączyłam różowe światło, przyjemną muzyczkę, wzięłam prysznic, zapaliłam blanta. Brakowało jeszcze płatków róż na łóżku i stworzyłabym obraz kliszowej, filmowej fantazji o kobiecej masturbacji. Ale co poradzę, że chciałam, żeby było wyjątkowo (w przeciwieństwie do mojego pierwszego razu w seksie jako nastolatka bez skrupułów, ughhh)?

Rozebrałam się do naga. Chciałam czuć swoje rozpalone ciałko, dotykać delikatnej skóry i patrzeć na siebie z góry, jak będę dochodzić. Najpierw ustawiłam najlżejszy tryb wibracji i zanim doszłam do tego specjalnego miejsca mojej cipki, pojeździłam nim powoli po brzuchu, piersiach, szyi, żeby zatrzymać się na dłużej na zmęczonym karku. Gra wstępna ze sobą spowodowała uczucie napływającej wilgoci między nogami. Zrezygnowałam więc z lubrykantu, żeby zobaczyć, jak słodki króliczek naturalnie zgra się z moim ciałem. Rozchyliłam nogi i zaprosiłam go do zabawy. Przyłożyłam go do łechtaczki i od razu poczułam delikatną przyjemność. Starannie, stopniowo zmieniałam tryby na coraz mocniejsze, bawiąc się jednocześnie różnymi możliwościami wibrowania. Raz mocno, raz delikatnie, już byłam blisko, ale dawałam sobie odpocząć. Zabawa pochłonęła mnie na bite dwie godziny. Nie myślałam o niczym konkretnym, moje myśli nie zakłócone wiosłem płynęły, jak rzeka w spokojny dzień. Orgazm był intensywny, ale delikatny jednocześnie. Bez zapierania tchu w piersiach, bez krzyków rozkoszy. Był zwieńczeniem długiego, seksualnego masażu, który sama sobie zaoferowałam.

Teraz, kiedy moją kolekcję pod łóżkiem zdobią przeróżne gadżety, wibrujące czy też nie – i tak często sięgam po małego króliczka, który zna mnie najlepiej. Jeśli chcę, bawię się nim długo, albo dochodzę po paru minutach.

WYGLĄD – to naprawdę słodziutki gadżet. Jest tak uroczy, że jak na niego patrzysz masz ochotę lekko się uśmiechać. Ale niech nie zwiedzie Cię słodka aparycja króliczka – jeśli będziesz o niego dbać, pokaże Ci, jakim łobuzem potrafi być w łóżku. Dodatkowo, kieszonkowy rozmiar jest na tyle wygodny, że możesz go włożyć nawet do kopertówki i wymknąć się z nudnej imprezy, żeby zrobić sobie dobrze ( sama lub może z nowo poznanym jegomościem)

KSZTAŁT – ten malutki wibrator potrafi naprawdę wiele. Królicze uszka, które otulają łechtaczkę, mogą dopasować się do każdego kobiecego kształtu ( jak się okazało, również do męskiego – jeden z moich kochanków przeżywał prawdziwe rozkosze, kiedy jeździłam króliczkiem wokół penisa i w okolicach jego tylnej dziurki). Dodaj do tego delikatny dotyk aksamitnego sylikonu i masz przepis na orgazm!

WIBRACJE – króliczek posiada aż siedem rodzajów wibracji, do każdego pięć prędkości. Dzięki temu każda znajdzie ten odpowiedni dla siebie. Ja osobiście upodobałam sobie dwa tryby, które dają mi wymarzoną rozkosz. Ten gadżet działa na wibracjach o niskich częstotliwościach, co delikatnie pobudza krwiobieg, buduje narastające napięcie i zapewnia naprawdę głębokie doznania.

W łóżku, w wannie, pod prysznicem, w plenerze, na podłodze, samotnie, z partnerem/partnerką – cokolwiek Cię kręci, króliczek to dla Ciebie zrobi. Będzie ci oddany do końca, kiedy inne gadżety polegną. Nieważne, czy to będzie Twój pierwszy czy setny gadżet erotyczny, gwarantuję, że będziesz zadowolona. Delikatne wibracje powodują poruszenie wszystkich nerwów Twojej rozgrzanej cipki i zapewniają intensywne, ekstatyczne doznania. Króliczek robi mi tak dobrze, że autentycznie mam ochotę rozebrać się do naga i tańczyć w świetle księżyca…

https://www.youtube.com/watch?v=0yBnIUX0QAE
Sprawdź też!

Dodaj komentarz