Strefa Zmęczona Polską

Dzień dobry Polsko. Kocham Cię za to, że codziennie dajesz mi nowe powody, żeby się zajebać. Jako, że dzień bez homofobii to w tym biało-czerwonym śmietniku dzień stracony, poświęćmy chwilę na podsumowanie ostatnich wydarzeń, w tym białostockiego marszu równości. Nie uczestniczyłam w nim osobiście, czego na równi żałuję i nie, ponieważ z jednej strony chcę walczyć o prawo osób do życia i szacunku i pokazać debilom, którzy mają z tym problem, że zawsze będzie ich mniej, a z drugiej – średnio lubię bać się o własne życie. Ciężko w ogóle tę sytuację jakkolwiek skomentować.

Fakt, że z całej polski zjechali się kibole, żeby w obronie swojej religii grozić uczestnikom i uczestniczkom marszu gwałtem, śmiercią, czy przemocą, rzucając przy tym kamieniami i butelkami z własnym moczem, mówi chyba sam za siebie. Podczas marszu zatrzymano ok. 30 polskich patriotów (kilku z nich podobno pobiło czternastolatka – kolejny wyczyn świadczący dobitnie o ich poziomie umysłowym). Jeden z dziennikarzy został zaatakowany przy użyciu noża, ponieważ został uznany za geja, przy czym warto zaznaczyć, że policja nie przyjęła zgłoszenia o napaści na tle homofobicznym, jako, że pan dziennikarz jest hetero, a w ogóle to pozew będzie cywilny, więc niech sam płaci za to, że chce kary dla osoby, która go zaatakowała[1]. Proste. Policja jak zawsze 10/10, jeśli chodzi o ochronę obywateli. Identyczna sytuacja miała miejsce po pobiciu jednego z uczestników pokojowego pożegnania i uczczenia pamięci Milo – pomimo złapania bandytów i przytrzymania ich do czasu pojawienia się policji, śladów pobicia i nagrań dokumentujących zajście, osoba poszkodowana musiała sama złożyć (i opłacić) pozew cywilny, żeby domagać się sprawiedliwości od państwa, w którym odprowadza podatki. Opieszałość i nieudolność tego organu powinna stanowić podstawę do jakiegoś kurwa gigantycznego pozwu.

A tymczasem homofobia w tym kraju roznosi się jak radioaktywna chmura gówna. Czy naprawdę mamy prawo czuć się bardziej cywilizowani od Rosji, w której kilka dni temu znaleziono ciało zamordowanej aktywistki walczącej o prawa człowieka (w tym prawa mniejszości seksualnych), Jeleny Grigoriewy[2], której przed zabójstwem regularnie grożono śmiercią? Bo takie same pogróżki dostają obecnie osoby, które brały udział we wspomnianym wyżej marszu równości. Chłopcy radarowcy, którzy poczuli się silni w swojej nienawiści, gdy do miasta zjechały tysiące podobnych im troglodytów, wymieniają się personaliami osób, które pojawiły się na marszu, szczują na nie w sieci i grożą zamachami na ich zdrowie i/lub życie. Już czas przestać mówić, że „bez przesady”, że to „niegroźne”, że to „margines” i że „przecież to nie jest to samo co naziści”. Czas „stania po środku” już minął. Teraz brak wyraźnego sprzeciwu to przyzwolenie. A to przyzwolenie już zaczyna zbierać żniwa.

Chciałabym napisać, jak bardzo działania środowisk narodowych są sprzeczne z religią, którą się zasłaniają, z naukami Jezusa, który podobno jest dla nich wzorem, jak bardzo klimat w tym kraju przypomina przedsionek Holokaustu, z tą samą chorą, niczym nieuzasadnioną nienawiścią. Tylko czy naprawdę muszę? Najbardziej dołującą dla mnie rzeczą jest to, że w ostatnim czasie wszyscy rozmawiamy wyłącznie w gronie przekonanych. Wymieniamy się tymi samymi poglądami i spostrzeżeniami w swoich grupach, a osoby z  drugiej strony robią dokładnie to samo w swoich. Czy to naprawdę może jakkolwiek wpłynąć na sytuację tego kraju? Bo jest naprawdę bardzo źle.

Mam wrażenie, że marsz w Białymstoku stanie się jakimś symbolem. Może to będzie taki polski Stonewall. Nie chcę wierzyć, że te sytuacje się dzieją bez powodu, chociaż historia uczy nas czegoś innego. Ale wierzę, że to będzie taka iskra dla nas wszystkich do działania lepiej, silniej i wspólniej (wiem, że nie ma takiego słowa).

Poza tym, że oczywiście (jak zwykle od paru lat) Polska skompromitowała się w oczach całego zachodniego świata i trafiła do zagranicznych mediów w bardzo negatywnym kontekście:

„włoska <<La Repubblica>> zwróciła uwagę, że partia rządząca <<od miesięcy powtarza, że ruchy LGBT są zagrożeniem dla narodu i rodziny>>, a <<w Polsce odradza się przemoc ultranacjonalistycznej i homofobicznej prawicy wobec środowisk LGBT, a co za tym idzie: wobec praw człowieka>>. <<Frankfurte Allgemeine Zeitung>> pisze, że uczestnicy marszu obawiali się o swoje życie. Brytyjski <<Daily Mail>> zauważa, że <<silnie prawicowy tłum atakuje pierwszą w historii paradę LGBTQ w polskim mieście>>”[3].

Pamiętam pierwsze marsze równości, na których byłam w Poznaniu – ok. 100-200 osób, muzyczka z głośnika w samochodzie na przedzie, więc z tyłu nic nie słychać, parę osób patrzących z balkonów, więcej policji niż uczestników i pięciu kontrmanifestantów, krzyczących jakieś mega słabe hasła o pedałach i milknący w popłochu na widok policji. Gdzie te czasy? To nie było przecież aż tak dawno temu, a mam wrażenie że nienawiść w tym kraju wzrosła w ciągu tych paru lat o miliony procent.

Z (troszeczkę) zabawnych aspektów, warto przypomnieć hit białostockiego marszu, czyli zastawianie trasy spacerówką z bombelkiem w środku, przez pana w koszulce z napisem POLSKA – w końcu nikt nie nadaje się lepiej na żywą tarczę, niż własne dziecko, które nie rozumie nic z tego, co dzieje się dookoła (mały update: tatuś roku jest już po rozmowie na komisariacie, gdy jego bohaterskim i patriotycznym wyczynem zainteresował się Rzecznik Praw Dziecka). Zacytuję opis tej sytuacji za ASZDziennik, bo jest złoty:

„Tata-narodowiec stwierdził, że najlepszym miejscem na sobotni spacer z bombelkiem w wózku będzie trasa między policją i dwiema manifestacjami. Z czego uczestnicy jednej rzucają w uczestników drugiej kamieniami i butelkami, biją pięściami, kopią, opluwają, grożą gwałtem i śmiercią, a wokół latają granaty hukowe i gaz łzawiący. Jak widać na filmie, pan ma minę, jakby był bardzo dumny z wykorzystaniem dziecka jako żywej tarczy dającej +500 do klasy pancerza. Niestraszny mu oddział policji ni opieka społeczna”[4].

Śmiech przez łzy, jak zwykle w tym kraju.

W Warszawie, czy Poznaniu kontrmanifestacje są żałosne i słabe, a same wydarzenia wielkie, głośne i kolorowe, dlatego tam marsze równości są wspaniałą imprezką. Gorzej jest niestety w mniejszych miastach i obwiniam za to po trochu nas wszystkich. Zapewne większość z Was miała okazję zobaczyć nagranie z marszu równości w Częstochowie[5], na którym widać agresywny tłum prezentujący zza płotu obrzydliwe, wulgarne gesty i mowę nienawiści w kierunku idących w marszu osób. To jeden z tych obrazów, który automatycznie chce się opisać w kategoriach zwierzęcych, typu „zachowywali się jak małpy w zoo”. Tylko ja naprawdę nigdy nie widziałam zwierząt, które zachowywałyby się tak okropnie, tak okrutnie i tak obrzydliwie jak ci ludzie. Pamiętam, jak byłam mała i babcia zabrała nas z siostrą do zoo. Był tam pawian, którego ludzie dokarmiali jedzeniem i ktoś wrzucił mu herbatnika. Pawian wziął tego herbatnika, zmielił w pysku po czym tę jasnobrązową, herbatnikową paćkę rozmazał językiem po szybie. Tak, to mniej więcej ten sam poziom, przy czym pawian nie był od małego socjalizowany, a jego przodkowie nie szczycą się inteligencją przewyższającą niby wszystkie inne gatunki. Tymczasem w gatunku ludzkim dzieje się naprawdę źle.

Poziom agresji już dawno przekroczył jakiekolwiek granice, a co najbardziej boli, to na tę agresję jest przyzwolenie. Przyzwolenie partii, które na takich debilach robią sobie elektorat, a nic poza wygraniem w wyborach i hajsem ich absolutnie nie interesuje, i przyzwolenie tej żenującej organizacji, która śmie nazywać się CHRZEŚCIJAŃSKĄ.

Serio, gdyby instytucja kościoła katolickiego miała chociaż minimum wrażliwości, godności i – przede wszystkim – pobożności, już dawno sami rozwiązaliby to kuriozalne ugrupowanie. Żeby było jasne – mam ogromny szacunek do osób wierzących (jeśli oczywiście nie wciskają na siłę swoich wierzeń i przekonań w gardła innych ludzi). Szacunku nie mam natomiast do instytucji, która od powstania zasłania się wartościami takimi jak wiara, miłość, szacunek czy mądrość, a tymczasem napuszcza na siebie ludzi, kłóci wszystkich ze wszystkimi, udaje że nie widzi cudzej krzywdy, tworzy i umacnia podziały, wartościuje ludzkie życie i daje sobie prawo do mówienia, kto na nie zasługuje a kto nie, umniejsza wartość pewnych grup społecznych, zastrasza, okłamuje, manipuluje, wspiera przemoc i sama ją stosuje, tuszuje przestępstwa i daje schronienie przestępcom, tworzy sztucznych wrogów, żeby odsunąć wzrok od siebie samej i swojego moralnie zepsutego grajdoła.

Po prostu przestańmy się na to godzić. Przestańmy brać śluby kościelne „bo babci będzie przykro jak zrobimy tylko cywilny”, przestańmy chrzcić dzieci „bo tak wypada”. Przestańmy tańczyć tak, jak nam kościół z całym swoim kościelnym kapitalizmem zagrają. Po prostu przestańmy wspierać organizację, do której nie należymy, lub z której działaniami się nie utożsamiamy i tyle. Nic trudnego. A dla osób wierzących, ale chcących odciąć się od instytucji KK, polecam Reformowany Kościół Katolicki, w którym naprawdę jest miejsce dla każdej i każdego.

Myślę, że musimy w końcu przyznać, że jako osoby sojusznicze trochę zawiedliśmy/zawiodłyśmy. Zapomnieliśmy i zapomniałyśmy o tym, co w tych marszach jest naprawdę istotne. I chociaż kochamy swoich nieheteronormatywnych przyjaciół i chcemy dla nich jak najlepiej, to jednak nie chodzimy na marsze równości, żeby tak naprawdę, w 100% celebrować równość i walczyć o prawa mniejszości. Jedziemy tam, gdzie jest fajniejsza impreza, więcej osób (najlepiej znajomych), ciekawsze wydarzenia. I nie mówię, że to źle, bo to oczywiste, że chcemy spędzać czas radośnie i miło, w bezpiecznej przestrzeni, otoczeni przyjaciółmi, kolorami, muzyką. Parady i marsze stały się pewną częścią lajfstajlu, tylko znowu – zapominamy, o co w tym wszystkim naprawdę chodzi.

Dla osób nieheteronormatywnych, które nie mają szczęścia mieć wspierających przyjaciół czy rodziny, im większa impreza tym łatwiej poczuć bliskość, różnorodność, a jednocześnie schować się w tłumie. Ale dla nas, którzy jeździmy ze znajomymi, chłopakami, dziewczynami – jest to pójście na łatwiznę i wybranie wyłącznie tego, co dla nas wydaje się najbardziej atrakcyjne. Wydajemy hajs na pociąg do warszawy, wegańskie schabowe i piwko w Pogłosie, ale większości z nas zwyczajnie nie chce się wydać 40zł na busa do takiego Płocka, w którym za chwilę będzie marsz. Bo – umówmy się – jest to trochę dziura i mało co nas do tego miasta przyciąga (wiem co mówię, mieszkają tam moi dziadkowie, więc spędziłam tam naprawdę (za) dużo czasu). Nie będzie miasteczka parady, miliona gadżetów, super imprezki w modnym klubie. Ale będzie to, co tak naprawdę jest w tym wydarzeniu najważniejsze – osoby, które walczą o swoje prawo do życia tu i teraz. Które próbują przedrzeć się przez mur obojętności i zawalczyć o swoją widoczność w miejscu, w którym ciągle za mało jest osób sojuszniczych, a zbyt duża presja sąsiadów/polityków/kościoła.

Ostatnio „Gazeta Polska” zareklamowała swoje wątłe pisemko mową nienawiści, drukując do każdego wydania naklejki z napisem „STREFA WOLNA OD LGBT” gratis. Naklejki b. fajne, kolorowe i trafiające do każdego, kto jak ślepy i tępy dzban leci za smrodem nienawiści, zamiast zatrzymać się na 3 sekundy i pomyśleć z czym tak naprawdę ma problem (PODAJĘ ODPOWIEDŹ: ze sobą). Zawsze mnie to zastanawiało, że te „najbardziej hetero ze wszystkich hetero” polskie homofoby, spędzają pół życia obsesyjnie myśląc o ruchaniu się osób nieheteronormatywnych, bo naprawdę to jest jedyne o czym oni z takim zapałem i wypiekami na twarzy gadają w kontekście osób LGBTQIA+ – nie miłość, nie relacje, nie życie, nawet nie po prostu seks. RU CHA NIE. Chciałabym też zaznaczyć, że chłopcy na co dzień wojujący z imigrantami z bliskiego wschodu, a weekendowo z nieheteronormatywną częścią społeczeństwa, sami (czy bezwiednie, tego nie wiem) zainspirowali się mocno naklejkami, które parę lat temu w Londynie rozklejali radykalni muzułmanie[6]. Przywołam zdanie, które w kontekście tych naklejek powiedział dr hab. Marcin Gołaszewski:

„Ja czuję przerażenie tym, co dzieje się w Polsce. Porażający jest język przekazu. Pełen nienawiści, pogardy, a jednocześnie obłudy i manipulacji (…) będąc germanistą, literaturoznawcą zajmującym się literaturą opozycyjną w III Rzeszy widzę aż nadto podobieństw do realiów IV RP PiS. Zapowiedź <<Gazety Polskiej>> nasuwa najgorsze obrazy z historii. Tabliczki z napisami: <<Żydom i psom wstęp wzbroniony>> czy <<Żydzi wchodzą na własne ryzyko>> wykazują porażającą wręcz analogię z naklejką o treści: <<Strefa wolna od LGBT>> (…) nie mogę wyobrazić sobie, jak bardzo trzeba być przesiąkniętym strachem czy nienawiścią, aby względem drugiego człowieka używać tak wykluczających, odzierających z godności sformułowań jakie stosuje <<Gazeta Polska>>. Gdy pomyślę, że to w narodzie tak dotkniętym ogromem zbrodni nazistowskiej pojawiają się tak obrzydliwe hasła, to rodzi się pytanie gdzie popełniliśmy błąd. Nie budzimy demonów przeszłości, bo one od dawna już tu są. Do pełnego obrazu zła brakuje tylko kroku, jednego małego kroku, który doprowadzi do tragedii”[7].

Warto wspomnieć, że już kilka firm – w tym Empik i LOT – przestały sprzedawać ten szmatławiec właśnie z powodu ziejącej z niego mowy nienawiści. No ale na szczęście mamy w tym kraju zdroworozsądkowe media, które zaraz zrobią coś fajnego w kontrze i siły się wyrównają J Zerknijmy zatem, co tymczasem robi „Newsweek”. O, drukuje naklejki z uśmiechniętym serduszkiem w kolorach polskiej flagi i napisem „STREFA WOLNA OD NIENAWIŚCI”. Serio, mieliście jedną robotę. Cała akcja „Gazety Polskiej” była wymierzona w konkretną grupę osób marginalizowanych na co dzień i wyrzucanych ze społecznej przestrzeni, a Wy w ramach anty-przemocowej akcji znowu marginalizujecie te same osoby i robicie z całej sytuacji jakąś patriotyczną inbę. Silne, mądre, lewicowe media lol. Nie kochani, problemem nie jest marginalizowanie Polaków i Polek. W tej konkretnej sytuacji, problemem jest marginalizowanie konkretnych osób, mianowicie osób LGBTQIA+, które NA CO DZIEŃ są spychane poza scenę społecznych rozgrywek i dyskusji.

Warto zauważyć, że na stronie Newsweeka pojawił się artykuł na temat tej akcji napisany przez Renatę Kim. I chociaż chciałam wrzucić jakiś krótki cytat, to niestety nie umiem nic wybrać, bo warto przeczytać całość i zobaczyć, jak zaorali się sami. W artykule padają piękne słowa wsparcia dla osób nieheteronormatywnych, wspomnienie samobójstwa Milo, porównanie naklejek „Strefa wolna od LGBT” do nazistowskich tabliczek „Żydom wstęp wzbroniony”. Są słowa o pogardzie wobec środowisk LGBT, są słowa o tragicznej w skutkach homofobii. Ale co jest konkluzją tego artykułu? Że do gazety dołączą biało-czerwone serduszka[8]. Autentycznie ręce opadają. I nawet osoby popierające newsweekową akcję „anty anty-lgbt” nie mają absolutnie żadnego problemu z faktem, że z tej akcji (pseudo) poparcia wymazany został jedyny symbol, który zapewnia widoczność osobom na co dzień w przestrzeni publicznej niewidzialnym. W komentarzach oczywiście festyn i konkurs na „kto lepiej wyjaśni, że chodzi o nienawiść w ogóle” i klasyczne „nie tylko osoby LGBT są narażone na przemoc”. Tylko że to jest konkretna sytuacja, w której nie chodzi o nienawiść w ogóle.

Ja nigdy nie czułam się choćby w najmniejszym stopniu zagrożona przez to, że trzymałam za rękę z mojego chłopaka. NIGDY. Wy wszyscy będący w heteronormatywnych związkach również. Zdajmy sobie wreszcie sprawę ze swojego uprzywilejowania, bo mam wrażenie, że większość z nas kompletnie się za uprzywilejowane osoby nie uważa. Ale jeśli możecie chodzić ze swoimi ukochanymi osobami za rękę, przywitać się buziaczkiem, przytulić w kinie czy na ławce w parku i nie bać się jednocześnie o swoje ZDROWIE I ŻYCIE to owszem, jesteście uprzywilejowani/e. To nie grzech, to nie obraza, to nie inwektywa. To fakt. I to jest moment dla nas, żeby rozejrzeć się dookoła i dostrzec problem osób, które tego codziennego, niezauważalnego komfortu nie mają.

Przestańmy być tak ślepi/e i głusi/głuche na problemy innych, że z poziomu swojego uprzywilejowania mówimy im, co mają myśleć, jak mają reagować i że „przecież nie tylko ich dotyczy przemoc”. Dajmy sobie minutę na refleksję i wróćmy do świata jako prawdziwie sojusznicze osoby.


[1] https://opinie.wp.pl/sebastian-ogorek-na-10-sekund-wzieto-mnie-za-geja-prawie-stracilem-przez-to-zycie-opinia-6405351764248705a (dostęp: 21.07.2019)

[2] https://www.tvn24.pl/rosja-jelena-grigoriewa-zamordowana-obronczyni-praw-czlowieka-miala-41-lat,955061,s.html?fbclid=IwAR2WvtmIUJyNez3ePDUtxQMz9idfIA9mvQXuujMfTordGhuYp2Ikm8aEZHw (dostęp: 23.07.2019)

[3] https://wiadomosci.onet.pl/swiat/marsz-rownosci-w-bialymstoku-swiatowe-media-komentuja-wydarzenia/w048vc2 (dostęp: 21.07.2019)

[4] https://aszdziennik.pl/127111,geniusz-narodowca-blokowal-marsz-rownosci-zywa-tarcza-z-wlasnego-dziecka (dostęp: 21.07.2019)

[5] https://www.facebook.com/osrodek.monitorowania/videos/343867262961574/UzpfSTEwMDAwNTQ5NTUyNjQ5MDoxMTMzMjI2NjczNTM3MTcz/

[6] https://oko.press/gazeta-polska-sciagnela-pomysl-na-naklejki-od-radykalnych-muzulmanow-ze-wschodniego-londynu/?fbclid=IwAR3EWYSrR-m1QFQ2RUMQybcOWg1yCDZjs4IgGD4Le8znjAtOZwse13kHb8I (dostęp: 23.07.2019)

[7] https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/germanista-o-naklejkach-gazety-polskiej-porazajace-podobienstwo-do-tych-z-iii-rzeszy/3dyb5sh (dostęp:  23.07.2019)

[8] https://www.newsweek.pl/polska/szacunek-silniejszy-od-pogardy/ebbgyql (dostęp: 23.07.2019)

Sprawdź też!

Dodaj komentarz