Z jakiegoś powodu seks i śmierć często idą ze sobą w parze, szczególnie w filmach klasy B. Dobrze się składa, bo jest to idealna kombinacja na Halloweenowy maraton spędzony zarówno samotnie z winkiem, jak i w towarzystwie. Poniżej przedstawiam subiektywny wybór
filmów na ten zbliżający się wielkimi krokami wieczór.
WAMPIRYCZNE LESBIJKI, reż. Jesus Franco, 1972

WAMPIRYCZNE LESBIJKI, reż. Jesus Franco, 1972
Halloweenowy Must Watch. Cóż mogę powiedzieć o tym filmie – ciągnie się niemiłosiernie, jedyne środki, którymi operuje to łopatologia i powtórzenia, scenografia, paleta kolorystyczna, kostiumy i aktorstwo przywodzą mi na myśl coś pomiędzy Dynastią, a Słonecznym Patrolem. Dogrywana na szybko warstwa dźwiękowa w większości scen przypomina raczej ścieżkę audio z niezbyt wysublimowanego filmu porno. Wątek erotycznej fascynacji pomiędzy główną bohaterką a wampiryczną hrabiną Nadine Corody (nota bene spadkobierczynią Draculi) jest tu jednak tak niesamowicie magnetyzujący, że ciężko pominąć Wampiryczne lesbijki w jakichkolwiek zestawieniach. Film aż ocieka erotyzmem i pożądaniem, a wampiryczna otoczka i powiewające na wietrze zwiewne szaty bohaterek sprawiają, że ten film jest prawdziwą ucztą dla zmysłów (szczególnie, gdy zakropimy seans odrobiną alkoholu).
ZABÓJCZE CIAŁO, reż. Karyn Kusama, 2009

ZABÓJCZE CIAŁO, reż. Karyn Kusama, 2009
Powiedzieć o tym filmie „kobiecy horror”, to nic nie powiedzieć. Opętana przez demona Megan Fox, by utrzymać piękno i poczucie własnej wartości żywi się (dosłownie) kolegami ze swojego liceum. Im dłuższa przerwa między jedną ofiarą, a drugą – tym gorzej prezentuje się ciało Jennifer. (Przynajmniej dla niej samej – widzimy przecież na zewnątrz odbicie tego, co dziewczyna myśli o sobie w środku). Jej nieposkromiony głód zdobywania chłopaków (w tym przypadku zdobywania ostatecznego, bo zakończonego śmiercią zdobytego) przyprawiony zostaje odrobiną klasycznego gore, teen comedy i pastiszem konwencji satanistycznej, a wszystko to uzupełnia wibrujący w powietrzu erotyzm. Jest więc wszystko, czego oczekujemy od Halloweenowych klasyków: trochę strachu, trochę śmiechu, trochę seksu.
MIĘSO, reż. Julia Ducournau, 2016

Kadr z filmu:
MIĘSO, reż. Julia Ducournau, 2016
Głód mięsa jako metafora odkrywania seksualności? Motyw całkiem przekonujący, biorąc pod uwagę, przez jak długi czas to kobiety były w kategoriach „mięsa” postrzegane (w sumie nadal są). Tym niemniej, film mierzy się z tym, z czym z pewnością zderzyła się duża część z nas po skosztowaniu i rozsmakowaniu się w seksie – nieposkromionym apetytem na coraz więcej. Przepiękne zdjęcia, obraz przepełniony poczuciem odrealnienia, odizolowania od reszty świata, osamotnienia w swoich pragnieniach i skrywanych potrzebach. Brzmi znajomo? Nie dajcie się zmylić uproszczonemu sklasyfikowaniu filmu w ramy horroru. Choć horrorem na pewno jest wspomnienie okresu dojrzewania, wraz z próbami ukrycia przed światem budzących się potrzeb seksualnych.
GORZKIE GODY, reż. Roman Polański, 1992

GORZKIE GODY, reż. Roman Polański, 1992
Film, który nauczył mnie, że seks powinien działać jak wyrzutnia wszystkich nagromadzonych w ciele emocji i przede wszystkim – pomagać w eksplorowaniu samej siebie. Że zrzucenie wszelkich konwenansów i przyzwyczajeń jest niezbędne do poznania swojego ciała i jego potrzeb. Przed obejrzeniem Gorzkich godów nigdy nie wybuchnęłam śmiechem podczas seksu. Wydawało mi się to być jedną z tych rzeczy, które podczas stosunku są „nie na miejscu”. Nie wiem dlaczego uważałam, że seks musi być poważny, na szczęście z tego mitu zostałam wyleczona w dwie godziny.
Peter Coyote tarzający się po podłodze i kwiczący nago w masce świni i Emmanuelle Seigner wybuchająca śmiechem, a zaraz potem powracająca do ujarzmiania prosiaka lateksowym pejczem, otworzyli mi oczy na to, że w seksie nie ma sensu tworzyć sobie jakichkolwiek ograniczeń. Blokujemy tym samym najlepszą drogę do rozluźniającego, oczyszczającego i obopólnie satysfakcjonującego seksu. Jako wisienka na torcie Emmanuelle Seigner manifestująca całemu światu, że lateks nie należy wyłącznie do stref sexworkingu i fetyszyzmu i odczarowująca ten materiał ze sławy taniości i kiczu. Czego chcieć więcej?
ELZA – WILCZYCA Z SS, reż. Don Edmonds, 1975

ELZA – WILCZYCA Z SS, reż. Don Edmonds, 1975
Nazistowski obóz jako miejsce prowadzenia poszukiwań w celu odnalezienia kochanka idealnego. Brzmi jak przesada? Bo nią jest! Mimo to seria filmów o Elzie z SS posiada już status kultowej w kręgach koneserek i koneserów kiepskiego kina. Kolejne części też nie podnoszą poziomu. Elza – Strażniczka haremu, Elza – Syberyjska tygrysica i Elza – Nikczemna strażniczka w niczym nie ustępują tej wybitnie złej produkcji. Ten erotyczny, wojenny thriller to wisienka na torcie w dzisiejszym zestawieniu filmów, tylko dla naprawdę wytrwałych widzów. Elza (pośród wielu innych przeprowadzanych eksperymentów) testuje więźniów poszukując tych, którzy zadowolą ją w łóżku, a cena jest bardzo wysoka. Tych bowiem, którzy nie sprawdzą się podczas testowej nocy czeka nazajutrz rano kastracja. Jednemu z więźniów udaje się jednak stanąć na wysokości zadania i sprawdzić się jako kochanek Elzy. Czy rozkwitnie z tego uczucie? Przekonajcie się same/i.
Ten post ma jeden komentarz
Pingback: Przegląd nawiedzonych gadżetów erotycznych od Lula Pink – Blog - lulapink.pl