Nawilżacze to podstawa w naszym erotycznym arsenale. Często są niedoceniane, na zasadzie: “po co mi dodatkowa lubrykacja, jak mam własną?” albo “to środek na skróty dla kiepskich kochanków”. Nic bardziej mylnego. Wykonane kilka lat temu badania dowodzą, że nie trzeba cierpieć na suchość pochwy, by docenić dodatkowe nawilżenie.
Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jak dużą poprawę w ich życiu seksualnym może dać odrobina lubrykantu. Tak samo, jak nakładamy krem na skórę twarzy czy dłoni, tak samo możemy chronić i pielęgnować nasze śluzówki okolic intymnych.
Ponadto pamiętajcie, że w seksie I masturbacji chodzi przede wszystkim o komfort i przyjemność. Skoro bez “da radę”, ale z “jest przyjemniej”, to wybór wydaje się być oczywisty! Prawda? A jeśli nasze seksualne menu obejmuje zabawy analne, to dobry nawilżacz jest wręcz obowiązkowy.
Lubrykanty na bazie wody
Największą zaletą lubrykantów na bazie wody jest uniwersalność. Można ich używać z prezerwatywami i gadżetami erotycznymi, niezależnie od materiału, z którego są wykonane. Są jadalne! Nawet te klasyczne, bez dodatków, ze względu na zawartą w składzie glicerynę bądź glikolm, mają zazwyczaj delikatnie słodki posmak.
Wersje z aromatami mają oczywiście dużo bogatsze i bardziej zróżnicowane walory smakowe. Polecamy spróbować, szczególnie osobom, które uprawiają seks oralny z zabezpieczeniem. Kilka kropli neutralizuje zapach i smak lateksu.
Lubrykanty na bazie wody – zarówno te neutralne, jak i smakowe – zmywają się łatwo z tkanin i zazwyczaj nie pozostawiają plam, a gdy nawet zdarzy się, że ślad po lubrykancie zostanie na bieliźnie lub pościeli, można z łatwością usunąć go za pomocą odrobiny ciepłej wody.
W zależności od przeznaczenia, dostępne są żele o różnym składzie i właściwościach. Te do penetracji analnej są gęstsze, dzięki czemu zapewniają lepszą ochronę wrażliwej śluzówki oraz mają wyższe pH (ok. 6.0) niż te do penetracji waginalnej (ok. 4.5).
Dobrze dobrany żel nawilżający nie powoduje podrażnień. Zbyt niskie pH (za kwaśne) może wywoływać uczucie pieczenia, za wysokie natomiast (za bardzo zasadowe) często jest przyczyną swędzenia.
Testując lubrykanty na bazie wody warto zwrócić uwagę na zawartość w ich składzie gliceryny. Chociaż gliceryna jest w pełni bezpiecznym i powszechnie stosowanym w kosmetyce składnikiem, zdarza się, że skóra okolic intymnych ujawnia swoją nadwrażliwość na na ten organiczny związek chemiczny. Z tego względu część osób nie może stosować nawilżaczy, które zawierają glicerynę lub posiadający zbliżone właściwości glikol propylenowy.
Na szczęście obecnie są dostępne żele wodne pozbawione tychże substancji. Z powodzeniem zastępuje je celuloza roślinna i jej pochodne – na szczególne polecenie w tym zakresie zasługują żele intymne marki Sliquid, Sutil czy Yes Yes.
Nawilżacze na bazie silikonu
Żele na bazie silikonu, takie jak np. Überlube są idealne, jeśli potrzebujemy wydajnego, długotrwałego i nie wysychającego nawilżenia. Lubrykanty silikonowe nie mają w sobie wody, więc nie ma co z nich wyparować, dzięki temu nie stają się ciągnące i gumowate.
Ze względu na swoje superwłaściwości stosowane są do nawilżania prezerwatyw – nadają lateksowi poślizg, który chroni go przed tarciem i uszkodzeniami.
Bardzo duża śliskość i neutralność silikonu na pH skóry okolic intymnych sprawia, że lubrykanty silikonowe często przynoszą wielką ulgę osobom o łatwo podrażniającej się śluzówce pochwy.
Nawilżacze silikonowe są trwałe nie tylko w użyciu – mają także bardzo długi czas przydatności do użycia po otwarciu kosmetyku. Nie stanowią pożywki dla bakterii i grzybów, dlatego nie wymagają konserwantów, a krótki skład pozwala łatwo uniknąć substancji uczulających.
Niestety “pancerne” właściwości lubrykantów silikonowych nie znikają, gdy przypadkowo rozlejemy nawilżacz . Są niezmiernie śliskie i trudne do całkowitego usunięcia z powierzchni, dlatego należy uważać. (W razie wylania polecamy środki czyszczące w proszku).
Dodatkowo, w większości wypadków należy unikać łączenia silikonowych zabawek z silikonowymi nawilżaczami, gdyż mogą niestety źle reagować. Są pary, które współpracują ze sobą, ale częściej możemy spotkać się z tworzeniem się bardzo ciężkiej do usunięcia gumowej powłoki, puchnięciem (schodzi po kilkudziesięciu godzinach) oraz “wypiciem” nawilżacza przez zabawkę (był to założony korek analny – ouć!).
Lubrykanty na bazie oleju
Osoby poszukujące trwałego, intensywnego poślizgu, dla swoich silikonowych i szklanych gadżetów powinny zwrócić uwagę właśnie na te nawilżacze. Są gęste, dobrze chronią przed otarciami, nie wysychają i nie spłukują się podczas zabaw pod prysznicem.
Co prawda, kategorycznie NIE WOLNO używać ich z większością prezerwatyw (lateksowe, poliisopronowe).
Dotyczy to zarówno olei roślinnych, takich jak kokosowy czy migdałowy, ale także ropopochodnych, jak wazelina czy olej mineralny. Jednakże jeśli nie korzystamy z barier ochronnych lub używamy prezerwatyw poliuretanowych (np. Skyn, Ceylor), warto spróbować.
Nie bez powodu Crisco było kiedyś tak popularne wśród fanów fistingu analnego. A dostępne obecnie produkty są jeszcze lepsze. Ze względu na konsystencję produkty te są szczególnie polecane do masażu penisa i masturbacji.
Lubrykanty hybrydowe
Nawilżacze hybrydowe to po prostu mieszanki powyższych. Do niedawna były to głównie lubrykatny wodne z domieszką silikonu, ale obecnie można także spotkać oleje z silikonem. Ich właściwości zależą od proporcji. Silikon dodawany jest jako środek zwiększający poślizg i trwałość.