‘Nie każdy bohater nosi pelerynę’ oraz ‘każda kobieta to heroska’ to dwa stwierdzenia, które w ostatnim czasie są bardzo popularne, jednak rzadko używa się ich do określenia tej samej osoby, a chyba nigdy do opisu gadżetu erotycznego! Najwyższa pora to zmienić, a wszystko za sprawą bohaterki, posiadającej niesamowite moce, a przy tym wyglądającej dość zwyczajnie.
Oczywiście, należy tutaj wziąć małą poprawkę na stwierdzenie ‘dość zwyczajnie’, wszak mówimy o mierzącej blisko trzydzieści pięć centymetrów Wand-er Woman. Z takimi gabarytami, trudno jest ukryć się w tłumie, jednak bohaterka tego tekstu (a także naszych ostatnich dni) ani myśli o pozostaniu w ukryciu. „TUTAJ JESTEM!” – zdaje się krzyczeć na każdym kroku, no a skoro już jest to niech robi swoje…
Satisfyer Wand-er Woman: pierwsze wrażenia
Marka Satisfyer zdążyła dać się poznać z eleganckich opakowań i nie inaczej jest w przypadku ich różdżki. Produkt zapakowany jest w ładne, ozdobione licznymi grafikami pudełko, które przedstawiają wszystkie najważniejsze informacje o produkcie. Po otwarciu otrzymujemy kolejne infografiki – możliwe, że właśnie dlatego tak lubimy gadżety niemieckiej marki! Jeśli chcielibyśmy sprezentować coś frywolnego znajomym, nie musimy drżeć w obawie, że otrzymają owszem funkcjonalny i spełniający wszystkie potrzeby produkt, jednak zapakowany w coś rodem z chińskiej fabryki.
Już samo spojrzenie na pudełko dało nam do zrozumienia, że producent, opisując Wand-er Woman jako masażer XXL nie pomylił się ani trochę. Dzierżąc różdżkę w dłoni, nie przypomina się różdżki Harry’ego Pottera – na myśl przychodzą bardziej barbarzyńcy, którzy swoimi maczugami chcą siać spustoszenie. Oczywiście, nie jest to żaden problem – chcieliśmy coś dużego i z ogromną mocą, więc zdajemy sobie sprawę, że potęgę, która ma nas zadowolić, trzeba gdzieś schować.
Nasza bohaterka marki Satisfyer
Biała dama, czy też biała heroska (choć dostępne są także inne warianty kolorystyczne), została wyposażona w trzy przyciski – jeden do zmiany trybów/rytmów wibracji oraz dwa do płynnego przechodzenia pomiędzy poziomami intensywności. Trybów znajdziemy dziesięć, poziomów natomiast pięć, co po szybkiej kalkulacji daje nam…50 (!!!) kombinacji wibracji. Przyciski zostały umieszczone w taki sposób, iż nawet w ferworze walki nie mieliśmy żadnych problemów, aby znaleźć odpowiedni guziczek i przejść na wyższy poziom mocy (choć zdarzało się także schodzić z obrotów, gdyż intensywność wibracji jest naprawdę spora).
Pamiętajcie – wszystko jest w głowie i podobnie jest tutaj. Główka masażera, wykonana z aksamitnego, miękkiego silikonu jest najważniejszą częścią całego gadżetu. To właśnie z niej płyną rozkoszne wibracje, których zastosowanie, dzięki ogromnej mocy Wand-er Woman jest tak naprawdę nieskończone. Heroska jest w stanie rozmasować każdą partię ciała – czy to spięte mięśnie pleców, karku czy łydek – gdziekolwiek zapragniecie przyłożyć różdżkę, już po chwili zrozumiecie, że była to bardzo dobra decyzja.
Standardowo, jak to ma miejsce w produktach Satisfyer, gadżet erotyczny wykorzystuje magnetyczne ładowanie kablem USB – szybko, łatwo, bezproblemowo – szczerze jesteśmy ogromnymi fanami tego rozwiązania i gdy musimy borykać się z innymi opcjami, doceniamy to najbardziej.
Z wielką mocą…
Kojarzycie ten cytat ze Spidermana, gdzie Wujek Ben mówi do młodego Petera: „z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność”? Mamy taką nadzieję, gdyż korzystając z usług Wand-er Woman warto mieć ich świadomość. Do tej pory przez moje i partnera ręce przewinęło się kilka różdżek, które owszem dawały radę lecz podświadomie czułam, że to nie jest do końca to. Posiadając łechtaczkę potrzebującą sporo czasu, uwagi i różnorodnych bodźców, a przy tym nie będącą mega wrażliwą, często pojawiało się uczucie dyskomfortu – bo jak to tak, tyle czasu poświęconego na przyjemność, a jej samej tyle, co kot napłakał?
Podczas pierwszych użyć masażera od marki Satisfyer, mając doświadczenia z poprzednich zabaw, odruchowo ustawiłam najmocniejsze wibracje i…czułam się jak wtedy, gdy będąc dzieckiem, dałam się nabrać na polizanie baterii 9V. Wywoływane dreszcze były przyjemne, jednak bardzo intensywne. Jak wspominałam, zdarzyło się więc zejść na początkowe poziomy mocy i wraz z narastaniem napięcia, przechodzić do kolejnych faz. Wystarczyło jednak kilka minut, aby baza numer pięć została zdobyta, a wraz z nią także i ja sama. Każdy kolejny raz z Wanderem uczył mnie na nowo podejścia do pieszczot łechtaczki, a gdy po kilkunastu dniach stałam się jej pojętną uczennicą, zostałam także jej fanką.
Masz w sobie tyle odwagi, żeby zmierzyć się z Wand-er Woman?
No właśnie, jeśli w Wasze ręce wpadnie Wand-er Woman możecie przekonać się, czy starczy Wam odwagi, aby przekazać różdżkę w ręce partnera/partnerki. Czy starczy Wam odwagi, aby niczym postać z komiksów zostać związaną i czekać na swoją bohaterkę, która was uwolni – choć w tym przypadku nie z opresji. I w końcu, korzystając z faktu, że gadżet posiada wodoszczelność IPX7 (czyli ochronę przed skutkami zanurzenia w wodzie na głębokość 1 metra do 30 minut) czy starczy Wam odwagi, żeby zabrać masażer do wanny i całkowicie odpłynąć? Uwierzcie nam, że warto podjąć to ryzyko!
Podpowiedzielibyśmy, że warto go także zabrać pod prysznic, jednak biorąc pod uwagę jego rozmiary jest to nieco kłopotliwe. No właśnie, skoro przy rozmiarach jesteśmy. Zabawka mierząca dokładnie 34 centymetry w niektórych sytuacjach będzie nieporęczna. Jeśli chcesz używać jej podczas stosunku jako dodatkowego bodźca, warto przypomnieć sobie wszystkie możliwe pozycje, gdyż dzierżenie w dłoni Wandera przez dłuższy czas jest bardzo męczące.
Tak więc, jak wspominaliśmy na wstępie, nie każdy bohater nosi pelerynę, ale każda kobieta to heroska. Zerkamy dla pewności na Wand-er Woman – peleryny ani śladu, płci żeńskiej jest na pewno, więc wszystko się zgadza! To potężna bohaterka na miarę naszych czasów, gdy mamy aż za dużo wolnych chwil w domu, które warto przyjemnie spożytkować (lub przeznaczyć na odprężający masaż).