Mały, ale dzielny: recenzja We Vibe Tango X 

Mówi się, że do tanga trzeba dwojga, ale erotyczne tango nigdy nie przyniosło mi takich doznań jak tego razu, gdy korzystałam z tego małego wegańskiego cudeńka.

Należę do 2/3 osób z łechtaczkami, które od samej penetracji pochwy nie są w stanie dojść. Co więcej – jeśli zacznie się penetracja, całe to napięcie, które w sobie kumuluję w drodze do orgazmu gdzieś ucieka i trzeba zaczynać od prawie od nowa. A przynajmniej tak było do tej pory…

Mały, ale dzielny

Wibrator-pocisk Tango X marki WeVibe jest maleńki – ma niespełna 10 cm długości, ale nie sprawił mi najmniejszych problemów czy to w tańcu solo czy z partnerem. Ma 8 różnych trybów wibracji, które różnią się nie tylko rytmem, ale też intensywnością. Ważne jest, żeby podkreślić, że już zaraz po włączeniu dorównuje większym, mocniejszym konkurentom. Z tego względu nie polecałabym go osobom wrażliwszym na stymulację. Jednak dla mnie, której zawsze mało, przeszywające ciało działanie Tango X idealnie się sprawdza. Trochę mam wrażenie, że wibrator był dosłownie tworzony pod moje potrzeby, ponieważ dzielnie znosi wszystkie moje „widzi mi się”.

Wychowując się w rodzinie, gdzie mizofonia (nadwrażliwość na dźwięki) jest powszechna, jednym z hamulców, które rozpraszają mnie w takich momentach są niepożądane odgłosy. Woododporny i cichy – Tango X nie zaburzy erotycznej nastroju irytującym bzyczeniem przebijającym się przez odgłosy ciała czy pluskającej wody w wannie. Co więcej – odpowiednio naciskając przyciski na panelu sterującym możemy włączyć tryb ‘Travel’, który zapobiegnie niechcianego uruchomieniu zabawki w torebce. A zmieści się nawet w tej najmniejszej.

Rozwiązanie wszystkich problemów

Tym, co podbiło moje serce było to, że w trakcie stosunku był udogodnieniem a nie problemem. Większość wibratorów, które testowałam podczas seksu z partnerem, w jakiś sposób mi nie pasowała. Były za małe, za duże, za mało precyzyjne, za bardzo precyzyjne, ślizgały mi się w dłoni. Większość krępowała ruchy drugiej strony lub traciła na mocy, jeśli nie były trzymane w miejscu… A wiadomo, że seks to jednak dynamika ruchu i ciężko utrzymać cokolwiek w tym samym punkcie.

Jego gładka główka jest ścięta na wzór szminki – a jej powierzchnia pozostaje na tyle duża, że nie trzeba jej dociskać idealnie pod kątem, aby osiągnąć pożądane odczucia. Dzięki temu dłoń, w której się znajduje nie obija się o ciało drugiej osoby czy materac. Ponadto, zmiana materiału na silikon w połowie urządzenia sprawia, że nie wypada z ręki a jednocześnie gładko sunie po skórze pokrytem lubrykantem. A przesuwać się może, ponieważ trzymany luźno, zamiast jedynie wibrować, lekko puka w łechtaczkę. Synchronizuje się przy tym z rytmem penetracji intensyfikując doznania, których nieuniknionym wynikiem jest orgazm.

 

Sprawdź też!

Dodaj komentarz