Jak sobie radzić z różnicami libido w długotrwałym związku?

Jeśli należysz do osób, które budowały zasób wiedzy o związkach na komediach romantycznych lub baśniach, prawdopodobnie również popełniasz ten błąd. Roboczo nazywam go mitem „i żyli długo i szczęśliwie”.

Znamienne zdanie, kończące miłosne perypetie w filmach, bardzo dobrze oddaje powszechne przeświadczenie, że początek związku jest kluczowy do osiągnięcia szczęścia i związkowej harmonii – w końcu, jeśli bohaterom udało się zostać parą, to dalej już wszystko pójdzie z górki. Rzeczywistość jednak często weryfikuje oczekiwania i marzenia partnerów o związku idealnym. Rozczarowanie zazwyczaj wynika z bazowania na błędnym założeniu, że wieloletni związek powinien wyglądać tak jak jego pierwsze miesiące.

Efekt miesiąca miodowego

Gdy wchodzimy z kimś w związek romantyczno-seksualny, przepełniają nas silne emocje, a dogłębne poznanie partnerki czy partnera jest naszym nadrzędnym priorytetem. Dotyczy to nie tylko strefy uczuciowej czy tego, która para skarpetek przynosi im szczęście, ale również potrzeb i preferencji łóżkowych. W początkowym etapie związku pozostajemy w ciągłym fizycznym kontakcie – przytulamy się, trzymamy za ręce, głaszczemy, miziamy i w ogóle trudno nam się od siebie oderwać. Co ważne, uprawiamy także chętnie i często seks.

Wszystkie zebrane przez nas w ten sposób bodźce i informacje sprzyjają przejściu do ostatniego etapu zakochiwania się tj. do przywiązania, które cementuje relację. Niestety wraz z ewolucją relacji, znika powiew ekscytującej świeżości, który sprawiał, że każda chwila spędzona z ukochaną czy ukochanym była fascynująca i podniecająca. Na tym etapie zaczyna mieć coraz większe znaczenie nasza naturalna ochota na seks oraz czynniki zewnętrzne, takie jak chociażby poziom stresu. Może się więc okazać, że jedna ze stron na każdej randce nie będzie mogła usiedzieć w miejscu z podniecenia, a druga koniecznie będzie chciała poznać zakończenie oglądanego wspólnie filmu.

Sztuka niuansów

W wyniku tego typu rozbieżności i odmowy, osoba posiadająca większe potrzeby fizycznej bliskości, może poczuć się odrzucona i nieatrakcyjna, a w konsekwencji – zupełnie niechcący – doprowadzić do konfliktu, wynikającego z porównywania sytuacji z ‘teraz’ do zachowań z okresu ‘miesiąca miodowego’. Jest to naturalna myśl automatyczna. Nie znaczy to jednak, że powinnyśmy jej słuchać i wpaść jak Alicja do króliczej nory niepewności i niskiej samooceny. Z pomocą przychodzi nam słowniczek pojęć, dzięki któremu zrozumiemy różnice między pożądaniem, podnieceniem i zainteresowaniem seksualnym.

Na podniecenie składa się stan umysłu (ang. ‘mindset’) i reakcja ciała, przy czym pierwszy element jest znacznie ważniejszy. Samo spłynięcie krwi do penisa czy łechtaczki oraz zwiększona lubrykacja pochwy nie jest wyznacznikiem gotowości na seks. Jest to jedynie znak, że ciało rozpoznało erotyczne sygnały wysyłane przez otoczenie.

Stan umysłu, czyli psychiczna gotowość, ochota na seks to pożądanie, które znane jest także pod nazwą libido. O tym, czy w danym momencie dojdzie do erotycznego aktu – masturbacji czy seksu decyduje właśnie ‘mindset’. O tym, z kim będziemy ten seks uprawiać decyduje m.in. zainteresowanie seksualne. Przy czym wykracza ono poza moment, kiedy stery przejmuje libido – tzn. jesteśmy seksualnie zainteresowane partnerem/partnerką w stałym związku nawet jeśli w danym momencie nie mamy ochoty na seks.

Którym typem jesteś?

To jak to jest, że może nas ktoś stale pociągać a nie zawsze na widok tej osoby chcemy wyskoczyć z ubrań? Wzięło się to z tego, że natura obdarzyła nas dwoma rodzajami pożądania – spontanicznym i responsywnym. Warto zaznaczyć, że ten podział nie ma nic wspólnego z płcią, a w każdym z nas te typy się przeplatają – nawet jeśli stereotypy twierdzą, że kobiety nie odczuwają spontanicznego pożądania.

Osoby reprezentujące pożądanie spontaniczne to z reguły te, które częściej inicjują stosunek. Podniecają się np. na skutek erotycznych myśli. Natomiast te, u których dominuje styl wtórny, potrzebują silniejszego bodźca i lepiej reagują na stopniowo tworzenie odpowiedniego nastroju. Pamiętajmy jednak, że nie zawsze te osoby da się ‘przekonać’ do zmiany nastawienia, a nawet warto zastanowić się nad tym, czy powinniśmy próbować namówić do zmiany. Jest to determinowane tym, że niezależnie od tego, który rodzaj częściej dochodzi u Ciebie do głosu – bardzo duże znaczenie ma kontekst, w którym się znajdujesz.

Przestań wciskać hamulec

Emily Nagoski w swojej książce „Ona Ma Siłę” nawiązuje do kwestionariusza stworzonego na podstawie badania SESII-W („The Sexual Excitation/Sexual Inhibition Inventory for Women: Psychometric Properties”) z 2006r. Jest to seria pytań podzielonych na dwie kategorie. Odnoszą się one do metaforycznego pedału gazu i hamulca.

W zależności od liczby zebranych punktów w każdej kategorii, jesteśmy w stanie określić jak reagujemy na kontekst. Jeśli nasz ‘gaz’ jest wrażliwy, bardzo łatwo jest nam się podniecić np. przez zapach perfum czy obserwując drugą połówkę w określonej sytuacji. Natomiast, jeśli stopa nam ciąży na hamulcu – najmniejsza przeszkoda, taka jak hałas, zwierzę w pokoju czy stres związany z pracą jest w stanie zabić naszą ochotę na seks.

Dobra wiadomość jest taka, że niezależnie od tego, który z pedałów dowodzi – możemy wypracować sobie warunki sprzyjające podnieceniu. Jak to zrobić? Możemy zawieźć dzieci do babci, wyjechać na wakacje a nawet odstawić seks na półkę i pozwolić sobie zatęsknić za erotycznym dotykiem.

Uwolnij umysł, rozluźnij ciało

Nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, gdy powiem, że głównym winowajcą obniżonego libido jest stres. Jeśli ostatnio często się w relacji kłócicie, macie problemy finansowe, boicie się zajść w ciążę czy przeciwnie – niedawno zostaliście rodzicami – nic dziwnego, że potrzeby erotyczne zeszły na dalszy plan.

Nawet jeśli wydaje Ci się, że minęły całe lata świetlne od ostatniego zbliżenia, spróbuj sobie przypomnieć seks albo sesje samomiłości, które powaliły Cię z nóg. Zanotuj jak najwięcej szczegółów dotyczących kontekstu – jak się wtedy czułaś/czułeś fizycznie i psychicznie w towarzystwie partnera/partnerki. Jak wyglądała Twoja sytuacja życiowa itd. Następnie wypisz wszystko, co w samym akcie było super – może rozgrzałaś/eś się sextingiem albo przetestowałaś/eś nową zabawkę erotyczną. Wszystkie te elementy składają się na taki seks, o który Twoim zdaniem warto zawalczyć – a skoro doczytałaś/eś artykuł, aż do tego momentu, to znaczy, że pierwszy rok w tym kierunku już za Tobą.

Praca zespołowa

Dopiero ze świadomością swoich potrzeb oraz czynników stresogennych, możesz zacząć układać plan działania z osobą partnerską. Zacznijcie od spokojnej rozmowy w momencie, kiedy żadne z Was nie myśli o uprawianiu seksu – nie przed, po ani w trakcie jego trwania. To bardzo ważne, ponieważ kiedy silne emocje nie dyktują naszego zachowania, łatwiej będzie nam podejść do sytuacji z ciepłem i otwartą głową. Para o różnych naturalnych poziomach libido może mieć bardzo udane pożycie, jeśli tylko zrozumie jak działają ich osobiste mechanizmy pożądania.

Zatem przypomnijcie sobie, że lubicie seks. Ustalcie, że jest dla Was priorytetem.

  • Na fundamentach zrozumienia i empatii opartych o świadomość ciała, możecie razem zrozumieć dręczące Was myśli i problemy – że partner/partnerka Was nie pożąda, że zmuszacie się do seksu, albo że Wasze życie erotyczne jest nudne.
  • Nastawieni na rozwiązanie problemu, nie dyskredytujmy roli emocji – weźmy za nie odpowiedzialność. Odpuśćmy sobie postawę obronną i pisanie wymówek.

*Do pracy nad komunikacją bardzo Wam polecam metodę opisaną przez Marshalla B. Rosenberga w książce pt. „Porozumienie Bez Przemocy”.

PS od Luli Pink

My również polecamy książki oraz karty dla par, pomagające poprawić komunikację w związku, autorstwa Agnieszki Szeżyńskiej, których recenzje znajdziecie tutaj.

Sprawdź też!

Dodaj komentarz