Dziewictwo możemy rozumieć na różnych płaszczyznach. Jedni twierdzą, że dziewica to osoba, która nigdy nie podejmowała stosunku płciowego zawierającego w sobie element penetracji. Oznacza to, iż teoretycznie jej hymen jest nienaruszony. Według innych dziewictwo dotyczy osób, które nigdy nie podejmowały żadnej aktywności seksualnej, w tym np. pettingu czy seksu oralnego. Do tej drugiej definicji jest mi zdecydowanie bliżej.
Seks wcale nie musi oznaczać penetracji, co podkreślałam wielokrotnie. Z pierwszej definicji wynikałoby, że osoby, które z jakiegokolwiek powodu nie uprawiają seksu penetracyjnego są dziewicami przez całe życie. Dziewictwo wcale nie zależy od hymenu. Część osób rodzi się bez błony dziewiczej, u części ulega ona uszkodzeniu podczas aplikacji tamponów, uprawiania sportu czy masturbacji.
Trochę historii
Niegdyś dziewictwo nie było aż tak wywyższane. W starożytnym Egipcie nawet nie istniało określenie na błonę dziewiczą czy dziewictwo. W niektórych kulturach błona dziewicza budziła pewien niepokój i była przebijana przez starszych członków społeczności. W Europie natomiast funkcjonowało prawo pierwszej nocy, które polegało na tym, iż to np. pan feudalny przebijał hymen.
Pierwsza „wycena” dziewictwa została dokonana przez Babilończyków. Gdy mężczyzna nie chciał poślubić kobiety, z którą odbył stosunek seksualny, musiał zapłacić jej ojcu okup małżeński. Rozwój patriarchatu jedynie zaczął pogłębiać stygmatyzację osób, które decydowały się na seks bez ślubu. Religia chrześcijańska wprowadziła dodatkowo ideę dziewictwa dożywotniego, które było odbiciem męskiego celibatu zakonnego. Do tej pory możemy najczęściej spotkać się z określeniami typu „utrata dziewictwa” czy „odbieranie komuś dziewictwa”; jakby faktycznie było to coś, czego utrata jest niemile widziana.
Udowadnianie dziewictwa
W niektórych kulturach przed zawarciem małżeństwa wymagane jest wykazanie dziewictwa. Teoretycznie ma to być udowodnione przez lekarza, który ma wykazać, że osoba z macicą nigdy nie uprawiała seksu. No właśnie, teoretycznie, ponieważ lekarz nie jest w stanie stwierdzić takich rzeczy. Jeżeli ktoś posiadał hymen (a niektórzy rodzą się bez niego), to faktycznie lekarz jest w stanie stwierdzić jego naderwanie. Jednak nie jest w stanie stwierdzić czy został on naderwany w trakcie stosunku czy w inny sposób.
Równie często chciano udowodnić dziewictwo, a raczej jego „utratę” podczas nocy poślubnej wywieszając zakrwawione prześcieradła na płocie. I tutaj również nie ma to zbyt dużego sensu, ponieważ nie każda osoba będzie krwawić. Duża część osób nawet nic nie poczuje, dlatego nastawianie się na krwawienie jest całkowicie bez sensu.
Szkodliwość kultu dziewictwa
Pomimo iż większość wymienionych rzeczy na szczęście już wyszła z użytku, to wciąż kult dziewictwa ma się świetnie. Z jednej strony możemy spotkać się z wyśmiewaniem dziewictwa, a z drugiej z krytyką uprawiania seksu. Czasami wciąż zdarza się, że osoba partnerska oczekuje od drugiej strony bycia dziewicą, co również jest niesamowicie krzywdzące.
Hymen jest tylko i wyłącznie kawałkiem błony, który wcale nie definiuje Waszego doświadczenia seksualnego. Wasza wartość również nie zależy od kawałka błony oraz od liczby partnerów seksualnych. Wszystkie porównania do wianków, cnót czy skarbów są formą idealizowaniem błony, a co za tym idzie, pierwszego razu, który i tak jest często stresującym doświadczeniem.